Dlaczego nie wybierać Kołobrzegu na wakacje?
Czy naprawdę myślisz o wakacjach w Kołobrzegu? Uważaj – to bardzo niebezpieczny pomysł… jeśli nie lubisz pięknych widoków, czystego powietrza i świetnej zabawy! Poniżej przedstawiamy przewrotny poradnik, dlaczego lepiej omijać Kołobrzeg szerokim łukiem. Oczywiście wszystko z przymrużeniem oka 😉. W rzeczywistości to jedno z najwspanialszych miejsc na polskim wybrzeżu, ale ciii… nie psujmy sobie ironicznej zabawy!
Za dużo atrakcji turystycznych na raz
Kołobrzeg to miasto, które przepełnione jest atrakcjami turystycznymi – istny koszmar dla tych, którzy liczyli na nudę. Serio, gdzie się nie obejrzysz, tam coś ciekawego: historyczne zabytki, muzea, atrakcje dla dzieci, przepiękne krajobrazy i nadmorskie klimaty. Już samo położenie robi swoje – ponad tysiąc lat historii i lokalizacja u ujścia Parsęty do Bałtyku oznaczają, że atrakcji jest od groma. Poniżej „ostrzeżenia” przed kilkoma z nich:
- Latarnia morska – Symbol miasta i punkt obowiązkowy (niestety!). Musicie wspiąć się po około 110 schodkach na jej szczyt, tylko po to, by zobaczyć zapierający dech w piersiach widok na port, morze i panoramę okolicy. Kto by chciał tracić dech z wrażenia? Sama latarnia ma 26 m wysokości, a jej światło sięga daleko w morze – czy to nie przesada? Zbudowali ją co prawda dopiero po wojnie, ale pierwsze światło nawigacyjne pojawiło się tu już w XVII wieku. Wyobraźcie sobie, ile pokoleń turystów musiało cierpieć ten piękny widok!
- Molo – Żelbetowe molo o długości 220 metrów ciągnie się w morze. Spacer nim to sama przyjemność: szum fal pod stopami, mewy nad głowami i wiatr we włosach. Wieczorami konstrukcja mieni się kolorowymi światłami, tworząc romantyczną atmosferę. Podobno to jedno z najbardziej romantycznych miejsc w Polsce, na końcu stoi nawet rzeźba serca i łabędzie układające szyje w kształt serca. Jeśli nie planujesz oświadczyn, lepiej omijaj – jeszcze Ci coś głupiego strzeli do głowy w tym nastroju!
- Port i promenada – Kołobrzeski port tętni życiem: statki wycieczkowe, pirackie galeony zabierające turystów na rejsy i kutry rybackie serwujące świeżutką rybkę prosto z połowu. Obok ciągnie się najdłuższa promenada w Polsce, licząca łącznie ok. 4 km. Spacer nią może zająć ponad godzinę, a jeśli skusicie się na liczne kawiarenki, budki z goframi czy lody po drodze – nawet trzy godziny, o zgrozo! Tyle chodzenia wśród nadmorskich widoków i zieleni Parku Zdrojowego (który jest „płucami miasta” z ponad stuletnimi drzewami) – kto by to wytrzymał?
- Muzeum Oręża Polskiego – Myśleliście, że chociaż muzea będą nudne? Nic z tego. Kołobrzeskie Muzeum Oręża Polskiego potrafi zainteresować każdego. Zobaczycie tu bogatą kolekcję militariów: od średniowiecznych zbroi, przez armaty, po czołgi i samoloty stojące na zewnątrz. Dzieciakom aż się oczy świecą na widok prawdziwego czołgu czy samolotu, a przecież obiecywaliście sobie spokojny, nudnawy urlop bez ekscytacji! Do tego muzeum przybliża historię regionu i tutejszych bitew – uważajcie, bo jeszcze ktoś z rodziny nauczy się czegoś o historii…
- Stare Miasto i zabytki – Choć Kołobrzeg ucierpiał podczas wojennej zawieruchy, dziś może się poszczycić odbudowanym ratuszem w stylu neogotyckiego zamku i monumentalną bazyliką konkatedralną. Spacerując uliczkami, natkniecie się na urocze kamieniczki i pomniki. Na każdym kroku tablice informacyjne przypominają, jakie to ważne wydarzenia miały tu miejsce. Nuda? Bynajmniej – znów coś ciekawego! Czy nie mogłoby być po prostu brzydko i nieciekawie? Ewidentnie nie w Kołobrzegu.
Kołobrzeska latarnia morska nocą prezentuje się zjawiskowo – kolejny dowód na to, że miasto jest zbyt atrakcyjne. Odnowiona latarnia przy wejściu do portu to prawdziwa perełka – jej światło widać na wiele kilometrów w morze. Turyści uwielbiają robić sobie tu zdjęcia, szczególnie po zmroku, gdy latarnia i okolica są pięknie oświetlone.
Jak widać, nadmiar atrakcji turystycznych w Kołobrzegu jest porażający. Zamiast siedzieć na kwaterze i przeglądać media społecznościowe, będziecie zmuszeni łazić po mieście i zachwycać się co chwila: a to latarnią, a to widokiem z molo, a to starym pomnikiem. Brzmi strasznie, prawda? 😉
Ciągle jakieś wydarzenia i festiwale
Myśleliście, że nad morzem będzie spokojnie i nic się nie dzieje? Kołobrzeg was rozczaruje – w sezonie letnim impreza goni imprezę. Miasto urządza tyle wydarzeń kulturalnych i rozrywkowych, że naprawdę ciężko zaznać świętego spokoju. Oto co was może niemile zaskoczyć:
- Koncerty i festiwale muzyczne – Praktycznie co tydzień latem coś gra. Odbywa się tu m.in. Kołobrzeski Festiwal Muzyczny w lipcu, na którym występują znakomici artyści różnych gatunków. Jakby tego było mało, w sierpniu potrafią zorganizować festiwal jazzu, gdzie zjeżdżają się fani dobrej muzyki z całej Polski. Wyobraź sobie wieczór przy zachodzie słońca, a tu dochodzą Cię dźwięki jazzu na żywo… Ciężko się ponudzić na plaży!
- Festiwale tematyczne i jarmarki – Kołobrzeg chętnie promuje lokalną kulturę. Zwykle w sierpniu odbywa się Festiwal Sztuki i Rękodzieła, gdzie lokalni artyści i rzemieślnicy prezentują swoje wyroby. Stragany kuszą ręcznie robioną biżuterią z bursztynu, pamiątkami, zabawkami dla dzieci… Jak tu nie stracić czasu (i pieniędzy) na tak ciekawym jarmarku? Latem funkcjonuje także Letni Jarmark Solny, nawiązujący do solnej historii miasta, gdzie kupicie regionalne przysmaki i rękodzieło. Zamiast narzekać, że „nigdzie nie ma co robić”, będziecie biegać od straganu do straganu.
- Imprezy dla młodzieży – Kołobrzeg potrafi też zaszaleć. Od lat znany jest z wielkiego festiwalu muzyki elektronicznej Sunrise Festival, który przyciąga tłumy imprezowiczów z całej Europy. Przez parę dni pod koniec lipca miasto nie śpi – na scenach grają topowi DJ-e, światła laserów malują nocne niebo, a bas dudni do rana. Jeśli więc cenisz zupełną ciszę nocną, lepiej trzymaj się z daleka w tym okresie (albo… dołącz do zabawy!). W ostatnich latach pojawił się też Sun Festival, ogromna hip-hopowa impreza plenerowa, bo przecież zawsze może być jeszcze głośniej i weselej.
- Wydarzenia rodzinne – Spokojnie, dzieci też nie będą poszkodowane. Organizowane są liczne animacje na plaży dla najmłodszych – konkursy budowania zamków z piasku, zawody sportowe, minidyskoteki. Często odbywają się rodzinne pikniki, festyny marynarskie, pokazy cyrkowe czy teatrzyki na świeżym powietrzu. Kołobrzeg dba, by mali turyści przypadkiem się nie nudzili. Trudno w takim otoczeniu marzyć o chwili nudy z telefonem – dzieciaki będą ciągle wołać: „mamo, tato, chodźmy tam!”. Straszne, prawda?
Jednym słowem, sezon w Kołobrzegu to ciągła fiesta. Zamiast standardowego planu dnia „plaża-jedzenie-drzemka”, możecie niechcący trafić na koncert szant w porcie albo pokaz fajerwerków nad molo. Nawet poza sezonem nie jest lepiej – zimą jarmark bożonarodzeniowy czaruje świąteczną atmosferą, a jesienią urządzają np. Festiwal Świec z warsztatami robienia świeczek. Zero litości dla spragnionych świętego spokoju! 😉
Lokalna kuchnia – uwaga na pyszności!
Jeśli jesteś na diecie lub nie lubisz dobrze zjeść, absolutnie unikaj Kołobrzegu. Lokalna kuchnia kusi na każdym kroku i po prostu nie da się przejść obojętnie obok tylu smakołyków. Ostrzegamy przed kilkoma z nich:
- Świeże ryby prosto z morza – W porcie i przy promenadzie pełno smażalni i wędzarni serwujących to, co rano wyłowiły kutry. Flądra, dorsz, śledź – smażone, pieczone, wędzone… Ryba jest tak świeża, że jeszcze wczoraj pływała w Bałtyku. Skandal! Zapach unoszący się znad budek z rybami sprawi, że nawet największy niejadek się skusi. A przecież mieliśmy jeść tylko kanapki z dżemem…
- Śledzik kołobrzeski – Kołobrzeg ma własną wersję marynowanego śledzia, która bije na głowę wszystkie inne. Śledzik kołobrzeski zawsze przyrządza się ze świeżych (niemrożonych!) ryb, które marynuje się w kamiennym garnku, w octowej zalewie z przyprawami. Oczyszczone ze skórki śledzie trzyma się w zalewie minimum trzy dni, kroi na centymetrowe kawałeczki, doprawia pieprzem, papryką, dodaje cebulkę i zalewa olejem. Brzmi pysznie? Niestety tak – aż za pysznie. Ten kultowy lokalny przysmak pojawia się w Kołobrzegu na stołach wigilijnych i rodzinnych uroczystościach, ale turyści też go pokochali. Ba, wielu zabiera słoiczek takiego śledzika do domu na pamiątkę. Mieliście wrócić z magnesem na lodówkę, a wrócicie z nadbagażem w postaci marynowanej rybki!
- Ogórek kołobrzeski – Tak, nawet zwykły kiszony ogórek robi tu furorę. Ale nie byle jaki – kołobrzeski ogórek kisi się według tradycyjnej receptury, z idealnie dobranymi proporcjami chrzanu, kopru, czosnku i liści czarnej porzeczki oraz, co najważniejsze, na kołobrzeskiej solance! Ten lokalny skarb – naturalna solanka bogata w minerały – nadaje ogórkom niezwykły smak i chrupkość. Podobno nigdzie indziej ogórki tak nie smakują, przekonać się można tylko tutaj. Innymi słowy, znowu coś wyjątkowego, co kusi, by spróbować i kupić słoik „dla teściowej”. Mieliście nie wydawać za dużo? Oops…
- Bałtyckie słodkości i klasyki plażowe – No bo jak to nad morzem bez gofra? W Kołobrzegu na każdym rogu czekają budki z goframi udekorowanymi bitą śmietaną i owocami tak hojnie, że aż ciężko ugryźć. Do tego lody rzemieślnicze o smakach od krówki po słony karmel. Dzieci wymuszą też pewnie zakup waty cukrowej wielkości ich głowy albo prażonej kukurydzy. A może świeżo wędzone sery z gór sprzedawane na molo? Albo kultowe oranżadki w woreczkach (kto pamięta ten smak dzieciństwa)? Jedno jest pewne – dieta na urlopie legnie w gruzach.
- Regionalne trunki – Dorośli również nie wyjdą pokrzywdzeni. W Kołobrzegu działa lokalny browar – można spróbować piwa Colberg, warzonego na miejscu, podobno doskonałego (czego oni tu nie wymyślą!). Piwo serwują m.in. w zabytkowej wieży ciśnień przerobionej na lokal – czyli znów atrakcja przy okazji. Znajdzie się i coś mocniejszego: regionalna nalewka na rokitniku czy likier na miodzie. Jeśli liczyliście na abstynencką ascezę, to… powodzenia.
Jednym słowem: kulinarny raj, od którego ciężko uciec. Kołobrzeg oferuje smaki, które rozpieszczają podniebienie, a to niedobrze, bo mieliśmy przecież marudzić, że „jedzenie nad morzem jest byle jakie”. Nie tutaj! Tutaj nawet zwykła rybka z frytkami smakuje jak niebo w gębie, bo jest ultra świeża. Powiemy Wam w sekrecie, że koniecznie spróbujcie tych specjałów – ale ciii, oficjalnie przecież odradzamy 😉.
Plaże i klimat – zbyt idealne warunki
Teraz coś dla tych, co planowali ponarzekać na pogodę i warunki naturalne. Niestety, Kołobrzeg znów zawodzi – ma wprost idealne plaże i klimat. Oto dlaczego nie będzie na co psioczyć:
Czystość i bezpieczeństwo plaż. Kołobrzeg szczyci się kilkoma szerokimi, piaszczystymi plażami o jasnym, złocistym piasku. Woda w morzu? Czysta jak kryształ, co potwierdzają międzynarodowe wyróżnienia. W 2024 roku aż cztery kołobrzeskie kąpieliska otrzymały prestiżową Błękitną Flagę – certyfikat doskonałej czystości wód i spełnienia najwyższych standardów środowiskowych. Mało tego, jedna z plaż została okrzyknięta przez ekspertów najbardziej rodzinną plażą w Polsce. Dlaczego? Bo w najszerszym miejscu ma aż 400 metrów (!) – miejsce do zabawy znajdzie się dla każdego, a wszędzie czysty pas złotego piasku. Wszystkie kąpieliska są strzeżone przez ratowników, co doceni każdy rodzic szukający bezpieczeństwa. No i jak tu ponarzekać, że „brudno i niepilnowane dzieci latają”, skoro jest czysto i bezpiecznie? Skandal!
Kołobrzeg oferuje szerokie, zadbane plaże z drobnym piaskiem – istny koszmar dla miłośników dziurawych parawanów i śmieci w piasku. Na zachodniej plaży nawet w szczycie lata jest przestronnie. W tle widać wejście do portu i latarnię. Nic tylko rozłożyć koc i cieszyć się słońcem… co za nuda, prawda?
Klimat uzdrowiskowy. Kołobrzeg nie bez powodu jest największym polskim uzdrowiskiem nadmorskim. Niestety dla maruderów, oznacza to, że powietrze jest tu niezwykle czyste i zdrowe. Morska bryza niesie dobroczynny jod, brom, wapń i magnez, czyli cały koktajl mikroelementów korzystnych dla zdrowia. Zwłaszcza po sztormie stężenie jodu w powietrzu skacze – każdy oddech to inhalacja dla dróg oddechowych. Kto by chciał mieć zdrowsze płuca na wakacjach? Ponadto w Kołobrzegu praktycznie nie ma przemysłu, dużo zieleni, park nadmorski – powietrze pachnie lasem i morzem, zero smogu. Ciężko nawet porządnie pokaszleć od dymu, co za rozczarowanie…
Łagodna pogoda. Klimat jest typowo nadmorski – latem umiarkowanie ciepło, często przyjemny wiatr od morza chłodzi upał. No po prostu raj – nie dość, że ładnie, to jeszcze pogodowo człowiek się tak nie wymęczy jak na tropikach. Owszem, bywa kapryśna aura (Bałtyk to Bałtyk), ale nawet jak popada, to miasto i tak zapewnia tyle alternatywnych atrakcji, że nie ma prawa się nudzić. A czasem burza z piorunami nad morzem to też atrakcja sama w sobie (oczywiście oglądana z bezpiecznej odległości pod dachem).
Uzdrowiskowe bonusy. Jako uzdrowisko, Kołobrzeg oferuje również przeróżne zabiegi i atrakcje prozdrowotne. Są baseny solankowe, kąpiele borowinowe (tutejsza czarna borowina jest nazywana „kołobrzeską viagrą” – zapobiegawczo ostrzegamy przed nadmierną witalnością 😅), inhalatoria solankowe. Jeśli więc macie ochotę ponarzekać na bóle stawów czy zadyszkę, to zły adres – tutaj nawet sanatoria dla dzieci leczą astmę i alergie, człowiek wraca jak nowy.
Podsumowując: plaże i klimat w Kołobrzegu są zbyt dobre, by to było prawdziwe. Zero „atrakcji” w postaci sinic, brudu czy dymiących fabryk. Zamiast tego czysta plaża, czysta woda, czyste powietrze. No naprawdę, nie tak miało być! Jeśli ktoś planował wakacyjne narzekanie na pogodę i warunki, to tu nie znajdzie ku temu zbyt wielu powodów. Co najwyżej ponarzeka na… nadmiar jodu, który mu się wbił do głowy 😉.
Historia i legendy – przeszłość aż nazbyt ciekawa
Miłośnicy historii również będą niemile zaskoczeni – Kołobrzeg ma tak bogatą i ciekawą przeszłość, że nie da się od niej uciec. Gdzie nie spojrzysz, tam kawał historii lub jakaś legenda. Mieliście nadzieję, że to tylko kolejny kurort? Błąd. Oto co Was czeka:
Tysiąc lat burzliwej historii. Kołobrzeg to jedno z najstarszych miast Pomorza – już w VIII–IX wieku istniał tu gród słowiański znany z warzenia soli. Później Piastowie, Krzyżacy, książęta pomorscy, Prusacy – wszyscy o Kołobrzeg się ocierali. Miasto było ważnym portem handlowym, twierdzą (w czasach napoleońskich słynne oblężenie Kolbergu), a pod koniec XIX w. stało się modnym uzdrowiskiem. Oczywiście taka historia oznacza mnóstwo zabytków i opowieści. Spacerując po mieście, dowiecie się o średniowiecznych murach (niektóre fragmenty wciąż stoją), o twierdzy, która tak zaciekle się broniła, że nazistowski film propagandowy „Kolberg” upamiętniał tę obronę tuż przed końcem II wojny. Sami rozumiecie – znowu ciekawie. Nie ma chwili spokoju, bo zaraz jakaś tablica informacyjna skłoni do refleksji: „o, tutaj była bitwa, a tam podpisano kapitulację garnizonu”. Dla spragnionych nudy to cios.
Legendy na każdym kroku. Kołobrzeg doczekał się wielu barwnych legend – niestety, bardzo interesujących! Weźmy choćby legendę o odkryciu solanki. Mówi ona, że pewien myśliwy zauważył kiedyś, iż jego pies ugrzązł na bagnach koło Parsęty. Gdy wyciągnął biedaka, poczuł, że woda w bagnie jest… słona. To odkrycie doprowadziło do wykopania studni solankowych i zapoczątkowało solną historię Kołobrzegu. Legendę tę opowiada się do dziś turystom – i znowu klops, bo zamiast wierzyć, że sól spada z nieba, dzieci dowiadują się czegoś ciekawego. Albo tajemnica czarnej maski w ratuszu: na jednym z filarów neogotyckiego ratusza zobaczycie czarną, żeliwną maskę. Według legendy to miejsce, gdzie w XVI w. zginął okrutny wójt Jakub Adebar, obalony przez mieszczan za nadużycia władzy. Maska ma przestrogę dla tych, co chcieliby krzywdzić miasto – duch Adebara niby czuwa. Spróbuj tu człowieku nie zainteresować się taką opowieścią – nie ma szans, ciarki gwarantowane. Dzieci pewnie będą dopytywać, czy duch w nocy straszy… No pięknie, kolejna atrakcja.
Na dokładkę dochodzą symbole i pomniki z historią. Jest na przykład urocza rzeźba Małego Rybaka trzymającego ogromnego dorsza (znajdziecie ją przy porcie). Piękna legenda głosi, że ów rybak wróciwszy ze swoich podróży do domu, złowił Króla Dorszy, który obiecał mu szczęście i wdzięczność rybaków, jeśli pokaże mu świat ludzi. Teraz pomnikowy rybak trzyma dorsza na rękach, a pomyślne połowy i szczęście w miłości mają trwać tak długo, jak długo dzierży on tego legendarnego króla ryb. Oczywiście turyści głaszczą tego rybę po ogonie z nadzieją na szczęście – i kolejna zabawa zamiast nudy.
Jakby tego było mało, Kołobrzeg ma też swoje ważne miejsce w historii Polski. To tutaj w marcu 1945 roku, po ciężkich walkach, odbyły się słynne Zaślubiny Polski z Morzem – symboliczny akt powrotu Polski nad Bałtyk. Upamiętnia to pomnik Zaślubin na promenadzie, przedstawiający żołnierzy wbijających flagę. Nie dość, że romantycznie (ślub z morzem!), to jeszcze patriotycznie. Jeśli więc planowałeś/aś plażowanie bez zadumy, to nic z tego – nawet morze przypomni Ci o historii.
Podsumowując: Kołobrzeg to istny raj dla fanów historii i legend, czyli piekło dla szukających nudnych opowieści. Będziecie mimowolnie chłonąć ciekawostki: tu legenda, tam fakt historyczny, tu muzeum w starej baszcie, tam skansen morski z zabytkowymi okrętami. Nie ma ucieczki przed wiedzą! No chyba, że zamkniecie się w pokoju hotelowym – ale i tam pewnie leży jakaś ulotka z legendami… Strzeżcie się! 😄
Atrakcje dla rodzin – dzieci zbyt zadowolone
Teraz coś specjalnie dla rodzin z dziećmi. Jeśli myśleliście, że nad morzem dzieciaki będą marudzić z nudów i pozwolą Wam w spokoju poleżeć na leżaku – nic z tego. Kołobrzeg jest wręcz przyjazny dzieciom i pełen atrakcji dla rodzin, co oczywiście w naszym przewrotnym poradniku uznajemy za poważną wadę!
Oto kilka rodzinnych atrakcji Kołobrzegu, przed którymi „ostrzegamy”:
- Ukryta Kraina – Magiczny park rozrywki, gdzie dzieci dostają prawdziwą czarodziejską różdżkę i wchodzą do interaktywnego świata magii. Różdżka otwiera tajemne przejścia, ożywia zaczarowane zwierzęta, uruchamia efekty specjalne. Słowem: maluchy czują się jak w Hogwarcie. Koszmar! Wasze dziecko może uznać, że zostało czarodziejem i potem próbować rzucać czary na młodsze rodzeństwo. A przede wszystkim – będzie zachwycone i ani myśli wracać do domu.
- Muzeum 6D – Maszoperia – Unikatowe muzeum, gdzie historia rybaków (maszopów) przedstawiona jest za pomocą efektów 6D: są ruchome sceny, dźwięki, zapachy, okulary 3D na nos i jazda!. Dzieciaki przy okazji dowiedzą się, jak dawniej wyglądało życie nad Bałtykiem – ale nawet nie zauważą, że to edukacja, bo bawią się świetnie. Czyli kolejny raz plan „pozwólmy im się ponudzić” spali na panewce. Z muzeum 6D wychodzą roześmiane, bogatsze w wiedzę i wrażenia – tego absolutnie nie chcemy (ironia mode on!).
- Miasto Myszy – Brzmi intrygująco? I słusznie! To miejsce, gdzie żyje ponad 500 prawdziwych myszek różnych odmian i kolorów. Urządzono im bajkowe dioramy: mysi labirynt, mysi świat podziemny, mysie domki. Nawet ci, co brzydzą się gryzoni, tutaj przyłapią się na tym, że mówią „ooo jakie słodkie!”. Dzieci będą w siódmym niebie, bo kiedy indziej zobaczą tylu Mikich na raz? Zamiast traumatycznego wspomnienia myszy z piwnicy, będą chciały hodować myszki w domu. Drodzy rodzice, uważajcie – po wizycie w Mieście Myszy możecie wracać z nowym pupilem (a przynajmniej z pluszową myszką zakupioną w sklepiku).
- Bindaż zakochanych – Coś dla całej rodziny i par jednocześnie. To zabytkowa aleja utworzona przez splecione pędy grabów tworzące zielone sklepienie niczym tunel. Nazywają ją aleją zakochanych, bo miejsce jest mega romantyczne. Ale dzieci też to kochają – biegną tym naturalnym tunelem jak w zaczarowanym lesie. Problem w tym, że rodzice w takim otoczeniu mogą poczuć przypływ romantyzmu… i zamiast pilnować pociech, zaczną wzdychać do siebie. A przecież mieliście być zestresowani i zmęczeni, nie zakochani na nowo! 😉
- Aquaparki i baseny – Gdy pogoda kaprysi, Kołobrzeg oferuje kilka świetnych basenów i aquaparków (np. Aquapark Milenium czy baseny w hotelach z wejściem dla gości zewnętrznych). Zjeżdżalnie, jacuzzi, sztuczne fale – dzieci znów szaleją, a Wasz plan „posiedzimy w deszczu w pokoju” legnie w gruzach. Zamiast tego chlupniecie do wody i sami będziecie się ścigać na zjeżdżalni. Jak żyć?
- Western Park w Zieleniewie – Kilka km od Kołobrzegu jest Dziki Zachód! Park Rozrywki Zieleniewo oferuje miasteczko westernowe: są Indianie, kowboje, pokazy rewolwerowców, a nawet jazda konna i mini zoo. Dzieci mogą strzelać z łuku, jeździć kucykiem, płukać złoto… Przygotujcie się na „Mamo, Tato, kupcie mi kapelusz i kolta!”. Potem będziecie musieli udawać bandytów, gdy latorośl bawi się w szeryfa. Ach, ciężkie jest życie rodzica w Kołobrzegu – tyle atrakcji do zaliczenia.
- Rejsy pirackim statkiem – Z portu codziennie wypływa stylizowany galeon piracki z czarną banderą. Na pokładzie „prawdziwi” piraci robią show: armaty hukną, będzie abordaż (na niby), skrzynia skarbów i dyplom „młodego wilka morskiego” dla każdego dziecka. Jeżeli liczyliście na spokojny rejs bez emocji – zapomnijcie. Tutaj nawet zwykła wycieczka statkiem zmienia się w przygodę z dreszczykiem.
…I tak można by wymieniać dalej. Place zabaw, parki linowe, wypożyczalnie gokartów na promenadzie, mini-golf, muzeum figur woskowych (gdzie dzieci robią selfie z „gwiazdami”), a nawet escape room i laser tag – lista rodzinnych atrakcji w Kołobrzegu jest nieskończona. Zgroza! Efekt jest taki, że Wasze pociechy wieczorem padną do łóżek szczęśliwe i wykończone (a Wy razem z nimi). Nie będzie marudzenia „nudzę się” – a przecież każdy rodzic lubi czasem usłyszeć to klasyczne zdanie 😉. W Kołobrzegu może go zabraknąć, bo trudno się nudzić mając tyle do roboty.
Podsumowując: jeśli chcecie mieć naburmuszone, zrzędzące dzieci – nie przyjeżdżajcie tu. W Kołobrzegu dzieci są zwykle uśmiechnięte od ucha do ucha, wybiegane, wybawione i pełne wrażeń. A gdzie tu pole do wychowawczych narzekań typu „za moich czasów nie było tyle rozrywek, siedziałem całe dnie w piaskownicy”? Niestety, w Kołobrzegu ta formułka nie przejdzie – tu atrakcji jest zatrzęsienie i nawet piaskownica na plaży jest ciekawsza, bo z prawdziwym morskim piaskiem i muszelkami.
Zbyt pięknie, zbyt sympatycznie… (podsumowanie dla opornych)
Jeśli jakimś cudem nadal zastanawiasz się nad przyjazdem do Kołobrzegu, zbierzmy wszystkie „za i przeciw” (czytaj: same za, ale udajemy „przeciw” 😜) w jednej pigułce. Oto najważniejsze powody, by nie wybierać Kołobrzegu na wakacje:
- Powietrze tak czyste, że aż płuca się radują – brak smogu, za to mnóstwo jodu i morskiej bryzy. Jeszcze zaczniesz zdrowo oddychać, kto by chciał!
- Klimat, który poprawi Ci zdrowie – uzdrowiskowy raj. Wrócisz z lepszą odpornością i dotleniony – a miałeś poudawać chorego, żeby w pracy współczuli…
- Plaże z błękitnymi flagami – czysty, miękki piasek i bezpieczne kąpieliska. Zero pretekstu, by marudzić na brudną wodę czy śmieci – niedopuszczalne.
- Za dużo jodu i ozonu – powietrze nasycone mikroelementami aż kręci w nosie. Miała być nadmorska chandra, a tu organizm Ci podziękuje.
- Widoki tak ładne, że oczy bolą – zachody słońca nad morzem, panoramy z latarni, urokliwe parki. Aparat pęknie od zdjęć, a Ty od zachwytów – czy tego chciałeś?
- Ludzie zbyt sympatyczni i gościnni – mieszkańcy Kołobrzegu witają turystów z uśmiechem. W restauracjach miła obsługa, na ulicy ktoś wskaże drogę z życzliwością. A przecież Polak lubi ponarzekać na innych – tutaj ciężko, bo wszyscy tacy mili!
- Za dużo atrakcji na kilometr kwadratowy – latarnia, molo, port, muzea, eventy… Plan „nic nie robić” legnie w gruzach, bo ciągle coś Cię zainteresuje. Męczące to, tak ciągle się cieszyć jak dziecko.
- Kulinarne pokusy na każdym rogu – świeże rybki, gofry, lody, regionalne specjały tak pyszne, że dieta przegra na starcie. Miał być detoks, a będzie seafood i deser codziennie. Katastrofa dla twojej silnej woli!
- Historia, co wciąga jak dobry serial – zamiast ziewać przy ruinach, będziesz z zaciekawieniem czytał tablice o średniowieczu czy wojnie. Jeszcze Ci się spodoba zwiedzanie – strach pomyśleć.
- Dzieci będą zachwycone – a przecież planowałeś ponarzekać, że „dzieci dzisiaj trudno czymś zająć”. W Kołobrzegu ten argument Ci odpadnie, bo atrakcji dla nich jest bez liku, a uśmiech nie schodzi im z twarzy.
Jak widzisz, Kołobrzeg absolutnie nie nadaje się na wakacje… dla kogoś, kto nie lubi pięknych miejsc i dobrej zabawy. 😉 Cała nasza lista „wad” to tak naprawdę wachlarz zalet tego miasta. Prawda jest taka, że Kołobrzeg to fantastyczny kierunek – zwłaszcza dla rodzin z dziećmi. Świeże powietrze, piękne plaże, moc atrakcji, ciekawa historia, pyszne jedzenie i życzliwi ludzie – czegóż chcieć więcej?
Więc czy warto odwiedzić Kołobrzeg? Oficjalnie (w tonie przewrotnych żartów) powiemy: „Nie, uciekajcie gdzie indziej, bo jeszcze będziecie mieć za dobre wakacje!”. A nieoficjalnie zdradzimy: pakujcie walizki i przyjeżdżajcie, bo Kołobrzeg Was oczaruje. Zapraszamy serdecznie, bawcie się dobrze – i uważajcie, bo możecie zakochać się w tym mieście po uszy! 😄